Stałam przed lustrem ostatni raz spoglądając na swoje
odbicie. Biała suknia ślubna przytrzymywana dekoltem ciągnęła się do kolan, na
głowie widniała niewielka srebrna korona, która wczepiona była w moje włosy
spięte w kok, a on sam otoczony był białymi spineczkami w białe kokardki.
Zasłoniłam twarz welonem kilka razy, by sprawdzić jak będę wyglądać i było
całkiem nieźle. Dalej nie mogłam uwierzyć, że za parę godzin oficjalnie stanę
się żoną Justina Biebera. Po tym wszystkim, co przeszłam, czego doświadczyłam
nareszcie los się do mnie uśmiechnął i teraz jestem szczęśliwa jak nigdy
przedtem.
Z myśli wybudził mnie dźwięk pukania do drzwi. Po
wypowiedzeniu słowa „proszę” do pokoju wszedł mój tata ubrany w czarny garnitur
z brązowym krawatem wiązanym na szyi.
- Wyglądasz niesamowicie- Odparł przyglądając się mojej
postawie.
- Dziękuje, ty również.
Ciemny blondyn uśmiechnął się podchodząc bliżej.
- Denerwujesz się?
- Jak diabli.
- Możesz się jeszcze wycofać.- Zażartował.
- Niema mowy- Uśmiechnęłam się biorąc go pod rękę.
- A więc do boju- Odparł i razem zeszliśmy na dół
przygotowując się do pójścia prze środek kościoła. Drzwi wejściowe otworzył nam
jakiś mężczyzna z uśmiechem na twarzy. Dziękując mu weszliśmy do środka, w
której było sporo ludzi z rodziny, przyjaciół Justina jak i z mojej. Menager,
Usher, tancerze, Ryan, Chaz, Christian, Caitlin, a nawet Selena. Kenny ze swoim
synkiem- dosłownie wszyscy z byłej ekipy Justina, co mnie bardzo ucieszyło, gdyż,
mimo, że nie pracują już ze sobą to wciąż można na nich polegać i są naszymi
przyjaciółmi. Kościół był pięknie udekorowany. W każdej ławeczce widniały
bukiety białych różyczek i białe nakrycia. Chór oraz pianista stali na górze
nad Eucharystią i miejscem dla ministrantów. Przez sam środek właśnie
przechodziły Annie i Mery w pięknych sukniach z bukietami w ręku, a po nich
szła malutka Rose z koszyczkiem i rozsypywała płatki czerwonych róż na dywan
wiodący ku mojej miłości. Oczywiście babcia pomagała, gdyż mała była tak
zafascynowana różnością kolorów, że skupiała się bardziej na otoczeniu, ale co
się dziwić? Ma dopiero półtora roku, jednak szybko się wszystkiego uczy.
Zaczęłam iść, kiedy usłyszałam melodyjną muzyczkę graną przez brodatego pana i
popatrzyłam na wprost siebie. Ujrzałam Justina stojącego obok kapłana oraz
dziewczyn wraz z Chazem i Ryanem przy swoim boku. Wyglądał tak, że aż zapierało
mi dech w piersiach. Czarny garnitur, a do tego czerwony krawat, który
podarowałam mu kiedyś na urodziny. Włosy trochę ulizane, ale i tak prezentował
się elegancko i zabójczo zarazem. Nie myślałam teraz o niczym innym jak o tym,
by jak najszybciej znaleźć się obok niego, aby odsłonił mi z twarzy welon i
mnie pocałował. Czekałam jeszcze na jedno. Aż w końcu przysięgniemy sobie
miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Byłam pewna miłości Justina jak i
swojej. Chcę spędzić z nim resztę swojego życia. Kiedy byłam już blisko
chłopaka, tata ucałował moją dłoń i oddał mnie Justinowi. Z uśmiechem wziął
mnie pod ramię i krótko na siebie spoglądając odwróciliśmy się do księdza.
Zaczął mówić swoją kwestię, a ja wsłuchiwałam się w każde jego słowo. Byłam bardzo
zestresowana i zdenerwowana tym, że za chwilę my zaczniemy mówić. W tym jakże
ważnym i podniosłym dniu dwoje „obcych” dotąd ludzi, będzie ślubować sobie
miłość i wierność aż po grób! To właśnie składana w tym dniu
przysięga małżeńska jest najważniejsza. Przetańczymy całą noc, skosztujemy smacznych dań. Goście wyjadą,
ale my będziemy odtąd już mężem i żoną. Dlatego nie można bagatelizować
wypowiadanych w tym dniu słów i trzeba je powiedzieć prosto z serca.
- Skoro zamierzacie zawrzeć sakramentalny związek
małżeński, podajcie sobie prawe dłonie i wobec Boga i Kościoła powtarzajcie za
mną słowa przysięgi małżeńskiej- Zaoponował kapłan, po czym Justin chwycił mnie
za prawą dłoń. Kapłan związał je końcem stuły i kazał powtarzać po sobie słowa.
Najpierw zaczynał chłopak.
- Ja
Justin, biorę Ciebie Nelly za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość
małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże
Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci- Wypowiedział słowa płynnie i
głęboko patrzył w moje oczy, które mówiły bym się nie denerwowała. Wzięłam
głęboki oddech i kiedy kapłan zaczął dla mnie powtarzać również to uczyniłam
głośno i bardzo wyraźnie.
Następnie mówiąc jakieś słowa ściągnął z nas stułę. Teraz
czas na obrączki. Justin odwrócił się do swojego świadka, gdyż ten je miał w
kieszeni. Ryan intensywnie wyszukiwał, ale nie potrafił znaleźć. Powoli
zaczęłam się denerwować, kiedy zauważyłam jak Chaz je wyciąga z uśmiechem na
twarzy.
- Ryan, by zapomniał- Odpowiedział wręczając brunetowi
ową rzecz.
Justin gniewnie spojrzał na Ryana i wziął obrączki od
drugiego przyjaciela. Ksiądz znowu coś zaczął mówić i ponownie nam kazał po
sobie powtarzać.
- Nelly, przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i
Syna, i Ducha Świętego- Powtórzył Justin wkładając mi ją na prawy palec. Ja
powtarzając czynność i słowa również to uczyniłam. Spojrzeliśmy sobie głęboko w
oczy, po czym kapłan znowu zaczął wypowiadać słowa.
- Od teraz jesteście mężem i
zoną. Możesz pocałować pannę młodą- Ostatnimi słowami zwrócił się do Justina.
Chłopak zbliżył się do mnie i odsłonił welon, który zakrywał moją twarz.
Uśmiechnął się ciepło, po czym nasze usta spotkały się w długim i czułym
pocałunku. Wszyscy wstali i zaczęli klaskać ciesząc się z naszego szczęścia.
Przytuliłam się do mężczyzny mojego życia i razem trzymając się za ręce
wybiegliśmy środkiem z kościoła.
****
Cześć kochani! Jak obiecałam tak powstała II część książki. Mam nadzieję, że wam się spodoba tak samo jak pierwsza i będziecie dawać mi rady co do rozdziałów. Pisać co się nie podobało, co się podobało itp.;). Jak na razie dodałam początek, a pierwszy rozdział przewiduje dodać dopiero za tydzień. Polecam obejrzeć zwiastun w linku co się wydarzy, również polecam oglądać moje fan made, jeżeli oczywiście będziecie chcieli:). Cieszę się, że mogę znowu pisać i mam nadzieję, że mi to wyjdzie. Pozdrawiam was gorąco i do zobaczenia za tydzień:**
świetnie napisany prolog, bardzo mi się podoba :) ciekawa jestem na jak długo będą szczęśliwi, póki nie pojawią się znowu porywacze? dobrze pamiętam? zapraszam do siebie: http://death-is-everywhere-annie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCześć c: NA http://diee-in-your-arms.blogspot.com/ pojawił się piąty rozdział <3 serdecznie zapraszam i dziękuję za Twój komentarz do poprzedniego rozdziału.
OdpowiedzUsuńCo do Twojego bloga już neidługo zacznę czytać c:
Przepraszam że informuje cię tu ale niestety nie znalazłam odpowiedniej podstrony. c:
Pozdrawiam.
świetny prolog :) jeśli chodzi o poradę to nie powtarzaj tak często tych samych wyrazów... już się niecierpliwię czekając na next :D Miss Shy
OdpowiedzUsuń