Uwierzylibyście
w to, że zwykła dziewczyna pochodząca z wielkiego miasta w Kalifornii. Całkiem
przeciętna, cicha, szara myszka żyjąca we własnym świecie poznałaby swojego
idola i sprawiła, że się w niej zakochał? Ja też nie, ale taka właśnie jest
prawda… Gdyby ktoś opowiedziałby mi to, co przeżyłam ja, jako on, wahałabym się
czy czasem mnie nie okłamuje.
Jednak to
wszystko zdarzyło się naprawdę. Strach, ból, nienawiść, strata oraz kłamstwa…
Te wszystkie straszne rzeczy przytrafiły się tej szarej myszce, by później
mogła ukoić się w ramionach swojego ukochanego. Nieraz budząc się myślę, czy to,
aby nie sen, jednak gest chłopaka z moich snów mówi mi, że to wszystko dzieje
się tu i teraz. Mówią, że czasami trzeba trochę pocierpieć, by potem doznać
wielkich rzeczy… Ja właśnie tego doznaje… Z każdym dniem moja miłość do Justina
się zwiększa, do niego i do mojej córki. Kto by pomyślał, że to z nim spędzę
resztę swojego życia Spędzę je, jako żona słynnego Justina Biebera.
Zamknęłam
swój zeszyt jeszcze raz spoglądając na Justina, który prowadził nasz samochód
zmierzając właściwie to nie wiadomo, dokąd. Podróż poślubną zaplanowała mama
Justina i tylko chłopak wie, gdzie mamy mieszkać przez niestety tylko tydzień
czasu. W radiu leciała piosenka Jamesa Blunta, którą po cichu podśpiewywałam.
-
Dlaczego mi nie powiesz dokąd jedziemy?
-
Bo to ma być niespodzianka, a niespodzianek się nie mówi- Uśmiechnął się
patrząc na drogę. Nie mogłam się doczekać aż zobaczę to miejsce, a znając mamę
Justina pobyt tam zapamiętam na bardzo długo. Zatrzymaliśmy się o dziwo przed
portem u nas w Long Beach.
Justin
wysiadł z wozu, a ja wciąż zastanawiałam się, o co chodzi.
-
Wysiadasz?- Zapytał otwierając mi drzwi.
-
Yyy… Powiesz mi, dlaczego tu przyjechaliśmy?
-
Przyjechaliśmy na naszą noc poślubną- Uśmiechnął się cwaniacko pomagając mi
wysiąść z samochodu. Nie chciał mi nic powiedzieć, a ja byłam strasznie
ciekawa, gdzie będziemy płynąć. Podeszliśmy do brodatego, starszego pana, który
kiedy tylko nas zobaczył uśmiechnął się radośnie.
-
Justin, jak myśmy się dawno nie widzieli- Zaoponował mężczyzna ściskając
chłopaka. Następnie spojrzał na mnie.
-
Nelly… Naprawdę miło mi Cię poznać- Wyciągnął rękę, a ja ją uścisnęłam.
- Nel, to jest pan Hoffman- Przedstawił mi go Justin.
Nazwisko coś mi świtało w głowie, ale nie do końca mogłam sobie przypomnieć, kim
był ten człowiek.
-
Był kiedyś kierownikiem banku, w którym wasza rodzina trzymała pieniądze…-
Powiedział. Zrozumiałam, że to on
pomógł Justinowi w przekazaniu nam kwoty, która zrzuciła z nas ogromny ciężar.
-
Dzień dobry.
-Ten
czas tak szybko leci, jeszcze niedawno byliście nastolatkami, a teraz już mąż i
żona. Gratuluję młodej parze jeszcze raz- Ponownie obdarzył nas uśmiechem tym
razem drapiąc się po brodzie. – Tutaj jest wasz żagiel, by nie przedłużać-
Dodał po chwili wskazując na białą żaglówkę.
-
Dziękuje panu jeszcze raz. Za wszystko- Rzekł Justin. Ten coś jeszcze tam
powiedział, po czym poszedł w stronę kolejnej łodzi, której przyglądało się
jakieś państwo.
Justin
wniósł nasze walizki na pokład, a następnie dał mi rękę, bym się czasem nie
przewróciła.
-
Jak chcesz zadzwonić do domu i sprawdzić, co u małej to lepiej teraz, bo tam
niema zasięgu- Powiedział ustawiając żagle.
-
Że co?- Spytałam zaskoczona. – Jak to niema zasięgu? A jakby się coś stało
Rose…
-
Jest przy niej moja mama. Nic jej nie będzie. Zadzwoń teraz póki jeszcze nie
wypłynęliśmy.
-
Doobra…- Przeciągnęłam wciskając numer mamy. Jak to fajnie brzmi nazywać Pattie
mamą- teściową. Mam teściową, którą uwielbiam, a nie nienawidzę jak zawsze bywa
w filmach. Na szczęście z małą było wszystko w porządku, właśnie zasnęła i nie
płakała ani razu, więc nie mam się, czego obawiać. Jest pod dobrą opieką i nie
mam się, o co martwić.
Płynęliśmy
już dobrą godzinę aż w końcu zaczęłam dostrzegać niewielką część wyspy, jednak,
gdy się zbliżaliśmy wyspa się znacznie powiększała. Dobijając do portu
przypatrywałam się jeszcze plaży. Piasek oraz fale obijające się o skały,
wszędzie mnóstwo zieleni, krzewów czy nawet palm. Jednym słowem raj na ziemi…
-
Pamiętasz jak na premierze „ Przed świtem” mówiłaś, że też byś chciała tak jak
Bella? Tu jest całkiem podobnie, tyle, że nie mamy całej plaży dla siebie.
-
Justin, ale ja tylko żartowałam… Nie mówiłam tego poważnie.
-
Powiedź to naszym rodzicom. Oni to zorganizowali, więc wiesz. Sam jestem tu po
raz pierwszy- Powiedział wysiadając na molo.
-
Witam - Ni stąd ni zowąd pojawił się starszy mężczyzna z wąsami w stroju
marynarza, a tuż za nim stał jakiś młody blondynek odziany w to samo.
-
Dzień dobry- Przywitaliśmy się z nimi.
-
Witajcie na mojej wyspie. Mam nadzieję, że się wam tu spodoba. Nazywam się
Jared, a to jest mój syn Gabe. Pomoże wam wnieść walizki, a ja w trakcie
poopowiadam może o atrakcjach- Rzekł marynarz. Justin mimo nalegań sam wziął
swoje walizki, a moje wziął Gabe. Młody miał może z szesnaście lat i zapewne by
sobie z tym wszystkim nie poradził. W drodze dowiedziałam się, że jakieś
piętnaście minut od naszego domu jest sklep i bar, w którym można pośpiewać
karaoke, zjeść coś ciepłego czy napić się drinka. Plaża jest do naszej
dyspozycji 24/7, więc już nie mogłam się doczekać aż na nią pójdę i się
poopalam, ale bardziej byłam podekscytowana wyglądem naszego domu.
-
To tutaj- Zaoponował Jared stając pod willą. Zatkało mnie totalnie, stanęłam
jak wryta patrząc na wielki dwupiętrowy budynek koloru żółtego piasku.
-
Jezu, jak tu pięknie- Zachwyciłam się, kiedy ruszyliśmy do środka.
Wnętrze
wyglądało przepięknie. Od razu jak się wchodziło dostrzegało się przed sobą
salon połączoną z kuchnią. Drewniana posadzka odbijała padające na nią
promienie słoneczne dodając pomieszczeniom więcej światła. Czerwone kanapy,
barek, telewizor plazmowy i biały włochaty dywan najbardziej rzuciły mi się w
oczy nie zapominając oczywiście o wyjściu na taras. Schody kręcone wiodące ku
górze zapewne do sypialni znajdowały się zaraz obok wejścia do toalety.
-
To tu już was zostawiam, lodówkę macie pełną, więc na razie do sklepu nie
będzie wam śpieszno.- Powiedział Jared, kiedy młody Gabe postawił moje walizki
przy schodach.
-
Dziękujemy bardzo.
-
Tak, jesteśmy wdzięczni- Dodał Justin. Po pożegnaniu się opuścili dom
zostawiając nas samych.
-
Tu jest niesamowicie- Zachwyciłam się od razu rozglądając się na boki,
natomiast Justin zaczął wnosić torby na górę. Poszłam za chłopakiem na górę i
kiedy tylko zobaczyłam naszą sypialnie zdębiałam. Podłoga mieniła się żółtym odcieniem,
a ściany przykrywała błękitna tapeta z narysowanymi palmami. Łóżko również z
niebieską pościelą i poduszkami stało z tyłu, zaraz obok drzwi od garderoby, w
której mój mąż już układał swoje ubrania. Obok łóżka stały szafki z lampkami
nocnymi, a po przeciwnej stronie garderoby były szklane drzwi prowadzące na
wielki balkon. Od razu tam pognałam. Chwyciłam się poręczy i spoglądnęłam na
cudowne już zachodzące powoli słońce nad oceanem. W takich chwilach dziękowałam
Bogu za to, że zesłał mi kogoś takiego jak Justin. Musiałam wiele przecierpieć,
ale dostałam wszystko, o czym tylko mogłam śnić. Kiedyś mieliśmy zadłużenia i
nie wyrabialiśmy z płatnościami. Bywało ciężko, ale teraz wszystko uległo zmianie.
Moja rodzina jest szczęśliwa i ja również.
To
wszystko za sprawą jednego człowieka… Jednego trochę jest mi szkoda. Tego, że
Justin zrezygnował dla mnie z kariery. Ze swoich marzeń, bo przecież tyle o to walczył…
Wspominając, nagle poczułam na swoich biodrach ręce chłopaka, przytulił mnie do
siebie głowę kładąc mi na ramieniu.
-
Justin tu jest przepięknie.
-
Też tak myślę- Odpowiedział muskając moje gołe ramię.
-
Zobacz jak to wszystko się potoczyło. Było tyle zdarzeń, które przekreślały
nasze szanse, a jednak wciąż jesteśmy razem. Tylko ty zrezygnowałeś ze swoich
marzeń, z tego co kochałeś ponad wszystko.
-
Kochałem to, masz rację- Mówiąc to odwrócił mnie do siebie. – Ale teraz jeszcze
mocniej kocham Ciebie i Rose. Jesteście całym moim życiem. Kto wie, może wrócę
jeszcze do śpiewania, ale na razie to wy jesteście dla mnie najważniejsze-
Mówiąc to spoglądnął mi głęboko w oczy uświadamiając mi jak bardzo mnie kocha. Wiedziałam,
czego w tym momencie pragnęłam. Nasze usta spotkały się w namiętnym pocałunku.
Całując się Justin uniósł mnie na siebie, a ja zaplotłam nogi wokół jego pasa.
Szedł, a gdy dotarł do łóżka delikatnie położył mnie na siebie po raz kolejny
patrząc w moje oczy i uśmiechając się.
Zaśmiałam
się, kiedy brunet zaczął ku mnie iść na czworakach. Wskoczył na mnie i zaczął
łaskotać gdzie popadnie.
-
Justin nie!, Proszę Cię- Krzyczałam przez śmiech, aż w końcu ustąpił, jednak
pozostał w tej samej pozycji. Siedział na mnie okrakiem, a moje ręce trzymał ku
górze.
-
Jak za dawnych czasów- Przypomniałam sobie plażę wypowiadając te słowa. Ten
tylko się uśmiechał i ponownie obdarzył mnie czułym pocałunkiem.
-
Rozpalasz mnie- Usłyszałam szept chłopaka, który po chwili zaczął pocałunkami
schodzić niżej w stronę szyi i obojczyka. Nie panowaliśmy już nad emocjami,
wszystko wzięło górę i nim się zorientowałam ubrania leżały na ziemi, a my
przykryci kołdrą okazywaliśmy sobie miłość. Dreszcze podniecenia i rozkoszy
przeszywały mnie prawie, co chwilę, dlatego też nie przerywałam niczego.
Pragnęłam by wziął mnie całą. Dzięki niemu doznawałam wrażeń, jakich nigdy nie
miałam…
Obudziły
mnie promienie słońca, które wlatywały przez otwarte okna. W radiu leciała po
cichu piosenka „ Summer paradise” Seana Paula i Simple Plan. Lubiłam tą
piosenkę, przypominała mi o wakacjach rok temu, kiedy byliśmy z przyjaciółmi
nad jeziorem. Okryta kołdrą przeniosłam
się do pozycji siedzącej i spojrzałam na miejsce ukochanego, jednak obok siebie
go nie zastałam. Na szafce położona była szara koszula chłopaka, dlatego też
ubrałam ją na siebie. Z kołdrą poszłam do garderoby, by wyciągnąć inne swoje
rzeczy w tym bieliznę. Zdążyłam założyć na siebie tylko majtki, kiedy do pokoju
wszedł Justin. Od razu wyszczerzył zęby, a w ręce trzymał tacę ze śniadaniem.
-
Mmm…, Co tak ładnie pachnie?
-
Jajecznica, ciepła herbatka i świeże bułeczki. Mam nadzieję, że ci posmakuje- Odparł
podchodząc bliżej. Usiadł obok mnie i wręczył mi talerzyk z jajecznicą
-
Dziękuje- Odpowiedziałam biorąc od niego rzecz. Szybko skonsumowałam posiłek,
który był po prostu cudowny. Co, jak co, ale Justin potrafi zrobić nieziemską
jajecznicę z kawałkami szynki i czegoś jeszcze, czego nigdy mi nie chce
powiedzieć. To jego tajny składnik i za nic w świecie się nie wygada…
Próbowałam.
-
Bardzo mi smakowało- Powiedziałam odkładając talerz na szafkę.
-
To teraz może się odwdzięczysz?- Uśmiechnął się cwaniacko siadając bardzo
blisko mnie.
-
No nie bardzo wiem jak… Może coś zaproponujesz?- Mówiąc to przejechałam palcem
po jego koszuli zapinanej na guziki, gdzie jeden z nich odpięłam.
-
Uwielbiam jak się tak ze mną droczysz- Chłopak rzucił się na mnie i zaczął
całować tak namiętnie, że nie pozostało nam nic innego jak ponownie ściągnąć z
siebie ubrania. Położyłam się zaplatając nogi wokół jego pasa i dalej się całując
Justin wchodził we mnie powoli, ruszał się to góra to dół dając mi pełną
rozkosz…
-
O Boże…- Padłam na łóżko jak to zawsze jest pokazane w filmach, a brunet zaraz
obok mnie.
-
Taa, wiem. Dobry jestem- Zaśmiał się dając sobie ręce za głowę.
-
Ja też odwaliłam trochę roboty.
-
Dobrej roboty- Uśmiechnął się sapiąc przy tym ze zmęczenia.
-
Co będziemy dziś robić?
-
Myślałem, że teraz przejdziemy się na plażę, a wieczorem do tego klubu. Co ty
na to?
-
Jestem za. Nigdzie praktycznie nie wychodziliśmy odkąd pojawiła się Rose.
-
Dlatego teraz mamy okazję- Zaoponował. Po jakiś piętnastu minutach wstaliśmy i
ponownie założyliśmy na siebie wcześniej zdjęte rzeczy. Plaże mieliśmy bardzo
blisko, złocista ciągnęła się zapewne dookoła wyspy. Trochę dalej dostrzegłam przyrodę w otoczeniu
skalistych gór z mnóstwem uroczych zatoczek czy punktów widokowych. Wszystko
wyglądało tak, że zapierało dech w piersi. Naprawdę niezapomniany widok. Na
plaży była chyba cała wyspa: Małe dzieci kąpiące się w wodzie czy robiące babki
z piasku, młodzież grająca w piłkę, starsi odpoczywali wylegując się i grzejąc
w słońcu czy też zamawiając sobie różnego rodzaju drinki. Rozłożyliśmy koc obok
jakiejś młodej pary, która również wylegiwała się w słońcu. Znaczy się bardziej
dziewczyna, chłopak znudzony czytał jakieś czasopismo.
-
Posmarujesz mi plecki?- Uśmiechnęłam się machając buteleczką z olejkiem do
opalania przed nosem bruneta.
-
Ależ naturalnie- Rozebrałam się do stroju kąpielowego, po czym położyłam się na
brzuchu, a już po chwili poczułam chłodne ręce Justina, które wmasowywały mi
olejek.
Po
trzech godzinach mojego opalania Justin powoli zaczął się nudzić, denerwował
mnie prowokując różnymi sposobami.
-
Justin! Daj mi się w końcu opalić!
-
Jesteś już brązowa! Chodźmy do wody, pograć w siatkę czy coś.
-
Nie jestem. Czerwona tylko. Do wody pójdę za dwadzieścia minut- Odparłam nawet
na nie patrząc.
-
Wszystko sobie wyliczyłaś? Dobra, to sam idę- Odpowiedział. Obróciłam głowę i
faktycznie szedł w kierunku morza z chłopakiem, który leżał obok nas. O czymś
rozmawiali, no proszę. Już sobie znalazł towarzystwo. Pokręciłam głową i
ponownie położyłam głowę na kocu. Słońce niewyobrażalnie paliło, miałam tylko
nadzieję, że się nie spiekę, chociaż nałożyłam na całe ciało olejek, więc nie
powinnam.
-
Faceci, nie mogą zrozumieć, że kobiety potrzebują słońca, by mieć boskie ciało-
Powiedziała do mnie krótko ścięta szatynka z brązowymi oczami. Dziewczyna
leżąca prawie, że obok mnie.
-
Całkowita racja- Uśmiechnęłam się dalej leżąc.
-
Niedawno tu przyjechaliście? Nie widziałam was wcześniej.
-
No tak, wczoraj dopiero.
-
Tak myślałam. Czyżby prezent od rodziców z okazji ślubu?- Spytała.
-
Skąd wiesz?
-
Często przyjeżdżają tu młodzi, dopiero, co po ślubie małżonkowie. Poza tym
Jared mi powiedział. Tu wszystko się szybko roznosi.
-
Aha… A ty skąd się tu wzięłaś?
-
Z tego samego powodu, co ty- Odpowiedziała mi z uśmiechem zmieniając pozycję na
siedzącą.
-
Naprawdę? No to moje gratulacje.
-
A nawzajem, nawzajem. Jestem Ariana, ale mów mi Aria- Wyciągnęła rękę. Również
przeniosłam się do tej samej pozycji i uścisnęłam ją przedstawiając się.
-
Co robicie wieczorem? Wybieraliśmy się z Evanem do klubu. Dzisiaj akurat grają
karaoke. Może przeszlibyście się z nami?
-
To wspaniały pomysł, też mieliśmy się tam przejść, choć do końca nie
wiedzieliśmy gdzie to jest.
-
No to widzisz, oprowadzimy was po wyspie.- Zaoponowała i akurat w tym momencie
zawitali do nas nasi mężowie.
-
Widzę, że wy też się poznałyście- Rzekł Justin siadając obok mnie na kocu.
-
Tak. To jest Aria.
-
Justin- Przedstawili się sobie, a ja zapoznałam się z Evanem. Chłopak wysoki i
dobrze zbudowany, niebieskie oczy i brązowe, mocno potapirzone włosy.
-
Kochanie, wpadliśmy na pomysł, że możemy przejść się wieczorem razem do klubu.
Co wy na to dziewczyny?- Zaproponował Evan, a my oby dwie wpadłyśmy w śmiech.
Chłopcy zdziwieni nie wiedzieli, o co nam chodzi.
-
Przed chwilą mówiłyśmy o tym samym.- Wyjaśniłam.
-
To może przyjdziemy po was o 20:00?
-
Dobry pomysł. Mieszkamy w tym domu zaraz przy plaży.
-
No, w takim razie jesteśmy umówieni- Zaoponował Evan z uśmiechem na twarzy.
jejciu, jak romantycznie *___* Justin zabrał Nel na wyspę <3 matko, też tak chcę w noc poślubną :)
OdpowiedzUsuńŚwiettne <3 :o
OdpowiedzUsuńzapraszam : intheonedirection.blogspot.com
Nowy rozdział na: http://diee-in-your-arms.blogspot.com/ <3 Zapraszam i czekam na Twoją opinię w komentarzu.
OdpowiedzUsuńOOO . CIESZE SIĘ , ŻE POWRÓCIŁAŚ . I MAM NADZIEJE , ŻE NIE DŁUGO NOWY . CZEKAAAM . : D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny i ciekawy blog, spodobał mi się nagłówek jak i treść twojego opowiadania :) Zauważyłam, że prowadzisz też drugiego bloga o tematyce "One Direction". Myślę, że będę częściej wpadać :) Życzę powodzenia w pisaniu i dużo dobrej weny :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzukam nowych czytelników na moje blog ;) Myślę, że któryś przypadnie ci do gustu, miłoby mi było gdybyś skomentowała (proszę) zapraszam :
link do zwiastunu - http://www.youtube.com/watch?v=7QWicYWIbUI&feature=plcp
blog z opowiadaniem o Justinie Bieberze - http://meet-dreams.blogspot.com/
blog z opowiadaniem o One Direction - http://tell-me-what-you-feel.blogspot.com
Rozdział 7 na http://diee-in-your-arms.blogspot.com/. Proszę wyraź swoją opinię ponieważ planuję zawiesić bloga.
OdpowiedzUsuńRozdział 8 http://diee-in-your-arms.blogspot.com xx Zapraszam.
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu niesamowite! Kocham twoje rozdziały :) Nie czytałam pierwszej części "książki" tylko tą. Muszę przyznac, że masz talent.
OdpowiedzUsuńPisz dalej, proszę!
Zapytałaś się na moim blogu, czy informowac mnie o nowych rozdziałach. Więc proszę, informuj mnie, ale o nowych na tym blogu. Ponieważ bardziej przypadł mi do gustu.
Pozdrawiam
Ps. dodałabyś opcję obserwowania bloga? Ponieważ później łatwiej jest go znaleźc. :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za spam.
OdpowiedzUsuń"-Masz może jeszcze jednego - Skierowałam swój wzrok na mężczyznę trzymającego w ustach papierosa. Zaciągał się."
Serdecznie zapraszam na już czwarty rozdział z perspektywy Megan, na blogu -> http://everythingyoueverchange.blogspot.com/ Mam na dzieję, że wyrazisz swoją opinię w komentarzu oraz jak Ci się spodoba to zaobserwujesz -Vicky <3
napisałam na wcześniejszym blogu, ze obserwuje, chciałam zaznaczyć opcję obserwacja, patrzę nie ma. Tutaj tak samo. Zgadzam się ze STORIES, a blog jak już wcześniej pisałam jest na prawdę świetny, talent ? to mało powiedziane zapraszam do mnie i liczę na pozostawienie po sobie śladu ;*
OdpowiedzUsuńhttp://seconddiffrentworld.blogspot.com/